Wczytuję dane...

KINO GÓR - 5 filmów podejmujących temat sportów zimowych

Jak wiadomo, góry mogą stawać się miejscem zmagań sportowych. Osobiście zawsze bardziej fascynowałem się zimowymi olimpiadami, podczas których zawodnicy rywalizują nie tylko ze sobą, ale często również z warunkami pogodowymi. Dla filmowców sporty zimowe to trudny temat - mogą znakomicie wyglądać na ekranie, ale pod względem realizacyjnym jest to bardzo wymagająca sprawa. Można oczywiście większość roboty zrobić za pomocą efektów specjalnych, ale o wiele większe wrażenie robi, gdy widzimy prawdziwych ludzi szusujących po prawdziwych stokach narciarskich. Przed Wami lista 5 wartych uwagi filmów podejmujących temat sportów zimowych.

"Na desce" (reż. Phil Traill, 2011)

Kiedyś nałogowo oglądałem filmy, w których występuje brytyjska aktorka Felicity Jones. A tak się składa, że to jedna z najciekawszych produkcji z jej udziałem pomimo, a może właśnie dzięki temu, że nikt nie miał tutaj ambicji na stworzenie wielkiego kina. Wbrew pozorom komedia romantyczna to wymagający gatunek - łatwo przekroczyć granicę zażenowania albo wpaść w przesadną cukierkowość. "Na desce" jest jednak dobrze skonstruowane. Udało się przekonująco zarysować charaktery postaci, nadać relacjom między nimi odpowiednią dynamikę oraz wypełnić całą opowieść humorem. A wszystko w zimowej atmosferze w kurorcie narciarskim w Austrii z bohaterką przygotowującą się do startu w konkursie snowboardowym. 

"Eddie zwany Orłem" (reż. Dexter Fletcher, 2016)

Zdecydowanie cierpimy na deficyt filmów opowiadających o skokach narciarskich. A przecież zawodnicy wybijający się z progu skoczni i szybujący nad ziemią to znakomity temat dla kina. Były wprawdzie takie obrazy jak fiński "Matti" z 2006 roku oparty na życiorysie jednego z najlepszych skoczków w historii Mattiego Nykänena lub koreański "Take Off" z 2009 roku o drużynie skoczków podczas olimpiady. Są to jednak obrazy prawie zupełnie nieznane w przeciwieństwie do filmu "Eddie zwany Orłem". To utrzymane w lekkim tonie kino opowiadające historię Eddiego Edwardsa, słynącego z wyjątkowo krótkich skoków. Pomimo tego udało się stworzyć inspirujący i zabawny film, napędzany przez aktorską energię Tarona Egertona i Hugh Jackmana.

"Szaleńczy zjazd" (reż. Michael Ritchie, 1969)

Robert Redford i Gene Hackman - pamiętacie jeszcze takich aktorów? "Szaleńczy zjazd" został nakręcony w czasach, kiedy nikomu się jeszcze nie śniło tworzenie scen zjazdu narciarskiego za pomocą efektów komputerowych. Dlatego tym bardziej imponujące są sekwencje rywalizacji sportowej, niektóre nakręcone z punktu widzenia zjeżdzających z ogromną prędkością zawodników. To film chwytający esencję wygrywania i przegrywania - zwycięstwo jest ulotną chwilą, a wiele zależy od przypadku. Co ciekawe, grany przez Redforda główny bohater nie przymila się widowni - to raczej arogancki dupek traktujący innych przedmiotowo i zapatrzony we własne umiejętności. Zapomniany film, a warto go odkurzyć!

"Slalom" (reż. Charlène Favier, 2020)

Ten film pewnie bardziej pasowałby do poprzedniego zestawienia z dramatami, ale w końcu sam sport także jest tutaj istotnym wątkiem. Główną bohaterką jest nastoletnia Lyz trenująca narciarstwo alpejskie pod okiem trenera Freda. Dorastająca dziewczyna czuje się zagubiona w świecie nieustannej presji. Dochodzi do tego jeszcze zachowanie trenera, który przekracza granice i zbliża się za bardzo do swojej podopiecznej. Film sportowy nieoczekiwanie zmienia się w thriller erotyczny, a piękne ujęcia zimowej przestrzeni przeplatają się z tymi kameralnymi, rozgrywającymi się w zamkniętych pomieszczeniach. "Slalom" nie unika kontrowersji, pokazując środowisko młodych sportowców korzystających z życia oraz trenera, który zamiast autorytetu może stawać się oprawcą. Trudne kino przypominające, że za sukcesami odnoszonymi w sporcie mogą ukrywać się życiowe dramaty.

"Jestem najlepsza. Ja, Tonya" (reż. Craig Gillespie, 2017)

No dobra, w tym filmie góry na pewno nie są na pierwszym planie, ale to bardzo nietypowy film biograficzny. Historię łyżwiarki figurowej Tonii Harding przepuszcza bowiem przez grubą warstwę czarnego humoru. Bohaterowie wielokrotnie zwracają się bezpośrednio do widza, patrząc prosto w kamerę. Obserwujemy kolejne toksyczne relacje prowadzące do incydentu związanego z napaścią na koleżankę z reprezentacji. Nawet widzowie uważający łyżwiarstwo figurowe za nudny sport znajdą coś dla siebie. Oprócz zmagań sportowych na lodzie, będziemy bowiem oglądali sytuacje, które mogłyby równie dobrze znaleźć się w filmach Quentina Tarantino lub braci Coen. A przecież część z tego wydarzyła się naprawdę!

Autor: Adam Lewandowski